INTUICJA. Tyle co poznanie bezpośrednie, “wgląd” w przedmiot dany, obecny przed oczami względnie przed umysłem. Istnieją dwa rodzaje intuicji. Jedna poprzedza rozumowanie, druga jest rodzajem wizji całości systemu, już zbudowanego przez rozumowanie. Z intuicją związane są dwa zabobony. Jeden z nich chciałby się bez niej obejść - albo przynajmniej bez intuicji umysłowej (ogranicza więc intuicję do zmysłów). Według tego zabobonu człowiek nie poznaje nigdy niczego bezpośrednio, może tylko rozumować, wnioskować, że to jest zabobon, wynika nie tylko z oczywistych faktów (jest rzeczą pewną, że poznajemy wiele prawd bezpośrednio), ale także z tego, że jeśli nie ma intuicji, rozumowanie nie ma podstaw i popadamy w sceptycyzm.

Innym zabobonem jest wierzenie, że intuicja może zastąpić rozumowanie, to jest poznać przedmioty, które nie są dane podmiotowi. Otóż jest wprawdzie rzeczą jasną, że np. dwoje kochających się ludzi ma pewną intuicję jedno drugiego, gdy patrzą sobie w oczy; ale takiej intuicji - powiedzmy - rozwoju życia, albo budowy materii nie ma i być nie może.

Niepodobna nawet za pomocą samej intuicji zorientować się w bardziej złożonych rozumowaniach, np. w dziedzinie matematyki. Stąd wierzenie, że intuicja może zastąpić rozum jest zabobonem.

Powodem sukcesów tego zabobonu jest z jednej strony przesadny nacisk położony na rozumowanie przez niektórych racjonalistów, z drugiej po prostu lenistwo. Chce się za pomocą intuicji uniknąć trudnej pracy wnioskowania, kontrolowania rozumowań, itd. Co nie przeszkadza, że chodzi o zabobon.

Wypada jednak wiedzieć, że nazwę “intuicjonizm” nosi także pewna tzw. “holenderska” filozofia matematyki i logiki, która z tym zabobonem nie ma nic wspólnego, prócz nazwy.

Patrz: logika, nauka, racjonalizm, rozum.