PRAWDA WZGLĘDNA. Twierdzenie, że każda prawda jest względna, tak jak mówienie o “mojej prawdzie” itp. jest zabobonem. W rzeczywistości żadna prawda nie jest względna, a mowa o mojej prawdzie jest bełkotem. Mówimy bowiem, że dane zdanie jest prawdziwe dokładnie wtedy, kiedy to, co ono znaczy, jest tak, jak ono znaczy. Np. zdanie “Grzmi teraz w Krakowie” posiada prawdę, jest prawdziwe, dokładnie o tyle, o ile w Krakowie rzeczywiście teraz grzmi. Jest prawdziwe względnie fałszywe całkiem niezależnie od tego, co ja albo ktokolwiek inny o owym grzmocie w Krakowie wie i sądzi.

Ten zabobon jest wynikiem pomieszania dwóch całkiem różnych rzeczy, z jednej strony prawdy, z drugiej naszej wiedzy o tej prawdzie. Jest bowiem tak, że ludzka wiedza o prawdziwości zdań jest zawsze ludzka, to jest zależna od ludzkich podmiotów, jest więc - w tym słowa znaczeniu - zawsze względna. Natomiast sama prawda zdania nie ma z tą wiedzą nic wspólnego: zdanie jest prawdziwe albo fałszywe całkiem niezależnie od tego, czy ktoś tę prawdziwość względnie fałszywość zna czy nie zna.

W naszym przykładzie, zakładając, że w tej chwili rzeczywiście grzmi w Krakowie, może doskonale się zdarzyć, że jeden człowiek, np. Jan, wie, że tak jest, a inny, np. Karol, nie wie i sądzi nawet, że nie grzmi teraz w Krakowie. Wówczas Jan wie, że odnośne zdanie -“Grzmi teraz w Krakowie” - jest prawdziwe, a Karol tego nie wie. Ich wiedza jest więc, jak powiedziano, zależna od tego, czyją jest wiedzą: inaczej mówiąc, jest względna. Ale prawdziwość czy fałszywość tego zdania nie jest od tego zależna. Nawet gdyby nikt nie wiedział, że grzmi teraz w Krakowie, to gdyby tak rzeczywiście było, nasze zdanie byłoby bezwzględnie prawdziwe, niezależnie od tego, co Jan i Karol o nim wiedzą. Nawet takie zdanie jak “Liczba gwiazd w drodze mlecznej jest podzielna przez 17”, o których nikt nie wie, czy są prawdziwe, są prawdziwe albo fałszywe.

Mowa o “względnej” albo “mojej” prawdzie jest więc bełkotem w ścisłym tego słowa znaczeniu, podobnie, jak bełkotem jest powiedzenie “Wisła płynie względnie przez Polskę”. Aby uniknąć bełkotu, wyznawca tego zabobonu musi przyjąć, że prawdy dostępnej dla nas nie ma, a więc przyjąć stanowisko sceptycyzmu, który jest innym zabobonem.

Do tej samej “względności” dadzą się sprowadzić inne rzekome pojęcia prawdy, np. pojęcie pragmatyczne, dialektyczne i tym podobne. Wszystkie te zabobony powołują się na pewne trudności techniczne, w zasadzie jednak wynikają ze sceptycznej postawy człowieka, który wątpi w możliwość poznania czegokolwiek. Owe trudności techniczne są pozorne. Na przykład mówi się, że powiedzenie “grzmi teraz w Krakowie” może być prawdziwe dziś, ale będzie fałszywe jutro, kiedy w Krakowie nie będzie grzmiało. Mówi się także, że np. zdanie “pada” jest prawdziwe we Fryburgu, ale fałszywe w Tarnowie, kiedy pada w pierwszym mieście, a słońce świeci w drugim.

Są to jednak nieporozumienia: wystarczy wspomniane zdania uściślić, powiedzieć np., że przez “teraz” rozumiemy 1 lipca 1987 roku, godzinę 10 i 15 minut wieczorem, aby usunąć ową rzekomą względność.

Prawda jest bezwzględna albo jej nie ma. Twierdzenie, że jej nie ma, jest zabobonem.

Patrz: relatywizm, sceptycyzm.