SPRAWDZALNOŚĆ. Cecha zdań, od której zależy ich sensowność. Zasada sprawdzalności brzmi: zdanie ma sens wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje metoda pozwalająca na jego sprawdzenie. Tak np. zdanie “Moje okno jest teraz zamknięte” ma sens, bo dana jest razem z nim metoda sprawdzenie: mianowicie, jeśli spróbuję wyciągnąć rękę przez okno, napotkam na opór. Tak rozumiana zasada sprawdzalności jest analityczna i oczywista. Mówiąc “zdanie p ma sens”, mamy właśnie na myśli, że p jest sprawdzalne.
Ale wokoło sprawdzalności narosło kilka zabobonów. Dziś bodaj już niepopularny, głosił, że sens zdania jest tym samym, co metoda jego sprawdzania. Że był to zabobon wynika już z tego, że aby zdanie mogło być sprawdzalne, musi już mieć (uprzednio) jakiś sens - bełkotu nikt sprawdzić nie potrafi.
Ale podczas gdy ten zabobon rychło upadł, inny okazał się znacznie trwalszy - mianowicie wierzenie, że sprawdzalność potrzebna do sensowności zdania musi być sprawdzalnością zmysłową i międzyosobową. Zmysłową - musimy móc sprawdzić zdanie, o które chodzi, wzrokiem, słuchem, dotykiem itd.; międzyosobową - przynajmniej dwoje ludzi musi być w stanie sprawdzić dane zdanie. Otóż tak pojęta sprawdzalność jest istotnie - pod warunkiem, aby ją rozumieć “z grubsza” - składnikiem metodologii nauk przyrodniczych, w których dopuszczalne są tylko zdania ustalone za pomocą obserwacji zmysłowej (a więc i międzyosobowej) oraz zdania uzasadnione z ich pomocą. Ale stosowanie tego postulatu poza dziedziną nauk przyrodniczych jest zabobonem. Np. zdanie “Ząb mnie boli” byłoby wtedy bezsensem, to jest nikt nie mógłby go zrozumieć - podczas gdy rozumiemy je wszyscy.
Nawet jednak w dziedzinie przyrodniczej zasada sprawdzalności ciasno pojęta natrafia na znaczne trudności - jest więc raczej metodologicznym ideałem, niż ściśle wiążącym postulatem. Stosowanie jej poza naukami przyrodniczymi jest zabobonem.