TAJEMNICA. W języku religijnym i pokrewnych nazywa się tajemnicami zdania dwojakiego rodzaju: takie, których nie potrafimy wytłumaczyć (zrozumieć, dlaczego tak jest, jak głosi tajemnica) i takie, które zawierają słowa niezrozumiałe. Podczas gdy tajemnice pierwszego rodzaju nie nasuwają trudności, z drugim rodzajem związany jest rozpowszechniony zabobon. Ten zabobon polega na mniemaniu, że człowiek przytomny może brać na serio, a więc wierzyć w zdanie, którego znaczenia w ogóle nie rozumie. Nic nie stoi, oczywiście, na przeszkodzie, by ktoś twierdził np. “Ja wierzę, że hokus pokus horpia-kum”, ale jeśli naprawdę w to wierzy, nie rozumiejąc co ów hokus znaczy, to mamy do czynienia z wiarą godną papugi, nie człowieka. Człowiek nie może brać za prawdę, uznawać ani wierzyć w zdanie dla niego całkiem niezrozumiałe, bo takie zdanie jest bełkotem.
Ten zabobon występuje w dziejach filozofii głównie gdy chodzi o Boga, którego wielu filozofów pojmowało jako “niewypowiedzianego”, tj. sądziło, że nazwa Bóg jest tajemnicą, czyli bełkotem. Tak nie tylko średniowieczni myśliciele żydowscy, ale w XX wieku np. Jaspers, który powiada, że o Bogu nie można niczego powiedzieć, a po tym pisze grube tomy o Nim. Można co prawda coś powiedzieć o przedmiocie, o którym niczego nie da się powiedzieć, przypisując mu tę właśnie (semantyczną) właściwość, że jest “niewypowiedziany”. Tylko że nie bardzo widać, dlaczego ów przedmiot nie byłby np. diabłem i można sobie zadać pytanie, dlaczego zwolennicy takiej tajemnicy prawią pod jego adresem filozoficzne komplimenty. To wszystko jest zabobonem. Powodem jego rozpowszechnienia jest fakt, że o Bogu (a także, być może, o różnych innych przedmiotach) nie można mówić w ten sam sposób, w jaki się mówi o ciałach i duszach występujących w świecie. Ale jakiś sens trzeba, pod grozą zabobonu, przywiązać nawet do najbardziej tajemniczych nazw.
Patrz: belkot, religia.