KLASA. Wielka grupa ludzi, określona przez ich udział w dochodzie społecznym i przez sposób, w jaki ten udział otrzymują (Lenin). Według marksizmu istnieją obecnie dwie główne klasy, proletariat i burżuazja. Tak rozumianej klasy dotyczą różne zabobony.

Pierwszym jest wierzenie, że owe wielkie grupy ludzi, rzekomo rozstrzygające w życiu społecznym, dadzą się określić w wyżej podany sposób. Wiadomo na przykład, że w krajach uprzemysłowionych, a zwłaszcza w krajach zwanych “socjalistycznymi”, ogromną rolę odgrywają urzędnicy, wielka grupa ludzi, ale ci urzędnicy otrzymują swój udział dokładnie w ten sam sposób, co robotnicy, a mianowicie w postaci płacy, z czego wynikałoby, że oni i robotnicy stanowią tę samą klasę, co jest niedorzecznością. Skądinąd nowoczesne społeczeństwa są znacznie bardziej zróżnicowane niż na to pozwala zabobon klasowy. Wielką rolę odgrywają np. dziedzina, w której dany człowiek jest zatrudniony i stanowisko, jakie zajmuje w zawodzie; jeżeli się komuś podoba, może nawet dyrektora wielkiego kombinatu nazwać robotnikiem, ale w rzeczywistości należy on do całkiem innej klasy.

Innym zabobonem jest wierzenie, że ludzie są w pierwszym rzędzie, jeśli nie wyłącznie, związani ze swoją klasą. W rzeczywistości każdy człowiek należy do kilku grup i nie widać dlaczego by jego przynależność do jednej z nich, mianowicie do klasy, miała mieć pierwszeństwo przed innymi. Robotnik w fabryce cukru jest np. związany, i to dość ściśle, z rolnikami, którzy hodują buraki cukrowe, z cukiernikami, którzy kupują wytwarzany w jego fabryce cukier itd; jest też bardzo ściśle związany ze swoimi rodakami, należy do pewnej wspólnoty religijnej itd. W XX wieku związanie z narodem okazało się praktycznie wszędzie znacznie silniejsze niż więź łącząca robotnika z klasą - świadczy o tym postawa robotników w czasie wojen i takich wypadków, jak rewolucja węgierska albo powstanie polskiej “Solidarności”.

Upieranie się marksistów i niektórych innych przy tym zabobonie wymaga, rzecz jasna, wyjaśnienia. Znajdujemy je w typowym dla tych kół skrajnym konserwatyzmie. W rzeczy samej, w okresie rewolucji przemysłowej, a więc w czasie pobytu Marksa w Anglii, położenie robotników było tak rozpaczliwe, że można zrozumieć jego twierdzenie, że robotnicy nie mają ojczyzny, tj. więzi narodowej, że łączy ich jedynie solidarność klasowa. Ale te czasy dawno minęły.

Marginesowo wypada jeszcze wymienić pospolite u marksistów utożsamianie klasy i jej interesów z imperium sowieckim i jego interesami. Tak np. w czasie powstania na Węgrzech, niesionego w wielkiej mierze przez masy robotnicze, mówiono, że chodzi o ruch wrogi klasie robotniczej - tę miały reprezentować czołgi sowieckie. Podobnie w sporze między strajkującymi robotnikami z Gdańska a biurokracją narzuconą Polakom przez Związek Sowiecki twierdzono, że ta ostatnia “broni klasy robotniczej” przeciw “agentom imperializmu”, którymi mieli być robotnicy. Najciekawsze jest przy tym, że te dziwolągi są brane za prawdę nie tylko w Rosji, ale nieraz np. we Francji i w Anglii.

Patrz: marksizm, proletariat, urzędnik.