HERMENEUTYKA. Uczeni historycy i filozofowie używali od dawna racjonalnej metody zwanej hermeneutyką; polegała ona na rozpatrywaniu i tłumaczeniu tekstów w ramach współczesnej im literatury i wypadków. Ale od czasów niemieckiego filozofa Dilthey’a nazwano hermeneutyką coś całkiem innego, a mianowicie nie racjonalną, ale irracjonalną metodę, mającą służyć tzw. Verstehen, tj. wczuwaniu się historyka. Dilthey twierdził nawet, że jego praca badawcza polega na “ruchu życia do życia” - i temu “ruchowi” ma nowoczesna hermeneutyką służyć.
W owym znaczeniu hermeneutyką jest zabobonem, na równi z owym diltheyowskim Verstehen. Bo, po pierwsze, twierdzenie, że historycy i filozofowie posługują się jakimś “wczuwaniem się” jest najzupełniej gołosłowne: ktokolwiek zada sobie trud zbadania, jak ci uczeni rozumują, przekona się łatwo, że chodzi praktycznie zawsze o postępowanie racjonalne. Zbiera się dokumenty, poddaje teksty krytyce tekstualnej, tłumaczy na język współczesny, określa czas, w którym zostały zredagowane i autora, bada się jego wiedzę i prawdomówność, i dopiero w wyniku tych żmudnych, drobiazgowych, a zawsze czysto racjonalnych zabiegów, dochodzi się do poprawnego zrozumienia dokumentu. Następnie sama myśl o ruchu życia historyka ku życiu człowieka, o którym on pisze, jest zabobonem, bo np. Aleksander Wielki umarł i go nie ma, więc i nie może być żadnego “ruchu” ku jego życiu. Historyk spotyka tylko dokumenty, napisy - a postacie historyczne muszą być na ich podstawie rekonstruowane. Gdy ta praca jest zakończona można się oddawać wczuwaniu - ale to wczuwanie się nie jest metodą badania.
Patrz: intuicja, nauka, rozum.