ETYKA. Zespół zasad postępowania ludzkiego (zwany czasem mniej poprawnie “moralnością”). Etyki dotyczy kilka zabobonów.

1. Jeden z nich polega na mniemaniu, że istnieje jakaś “etyka naukowa”, to jest, że z nauki można się dowiedzieć, jak powinniśmy postępować w życiu. Jest to zabobon, jako że nauka zajmuje się tylko faktami, tym co jest - a z tego, że coś jest, a więc z wiedzy o faktach, nie wynika nigdy co ma być, a więc żadna dyrektywa, norma czy zasada postępowania. Co prawda, aby móc powziąć poprawną decyzję, człowiek musi także znać pewne fakty - ale ta wiedza sama jeszcze nie wystarcza - potrzeba ponadto przyjęcia zasady etycznej. Na przykład Anna dowiaduje się, że jej koleżanka Basia jest chora i odosobniona. To jest fakt. Ale z tego, że Anna go zna, że wie, iż Basia jest chora, nie wynika jeszcze, że powinna ją odwiedzić. Aby móc wyciągnąć ten wniosek, Anna musi jeszcze wyznawać zasadę moralną: “chorą i odosobnioną koleżankę należy odwiedzić”. Bez tej etycznej przesłanki żadna decyzja nie jest możliwa. A tej przesłanki nie da się uznać z żadnej wiedzy o faktach, naukowej czy nie naukowej. Wierzenie w naukową etykę jest więc zabobonem.

Podgatunkiem tego zabobonu jest wiara w istnienie jakiejś etyki filozoficznej. Zadaniem filozofii naukowej jest nie moralizowanie, ale analizowanie. Niemniej filozof może wykonać odnośnie do przykazań moralnych trzy zadania. Może, po pierwsze, zanalizować je, starać się zrozumieć, o co właściwie chodzi (co często nie jest bynajmniej oczywiste). Może po drugie badać, czy nie ma w owym przykazaniu sprzeczności wewnętrznej. Wreszcie może zadać sobie pytanie, jaki jest jego stosunek do etyki uznawanej w danym kręgu kulturowym, a zwłaszcza przez ludzi głoszących owo przykazanie. Ale filozof jako taki nie może przepisywać ludziom, jak mają się zachowywać, to jest moralizować.

2. Inny zabobon, szerzący się ostatnio głównie wśród teologów, to tzw. etyka sytuacyjna, to co mam czynić, powiada ten zabobon, zależy tylko i wyłącznie od sytuacji, od położenia, w którym się znajduję. Prawdy jest w tym tyle, że sytuacja to zespół faktów, które powinny być wzięte pod uwagę w decyzji ale sama znajomość faktów nie wystarcza: z żadnej sytuacji nie można wywieść obowiązku, o ile się nie przyjmie zarazem jakiejś dyrektywy, zasady etycznej. Ten zabobon jest więc w zasadzie tylko postacią poprzednio wymienionego, ale różni się od niego naciskiem, jaki kładzie na względność zasad postępowania, jest więc równocześnie jedną z postaci relatywizmu etycznego.

3. Równie zabobonne jest częste sprowadzanie etyki do techniki. Różnica między tymi dwiema dziedzinami polega mianowicie na tym, że nakazy, dyrektywy techniczne są zawsze uwarunkowane przez cel działania, podczas gdy normy etyczne są bezwzględne, do żadnego celu nie zależą. Oto przykład. Technika prowadzenia samochodu uczy, że kto chce dobrze i pewnie wziąć ostry zakręt, powinien przed zakrętem zwolnić i wziąć niższy bieg. Jak wszystkie przepisy techniczne, ta dyrektywa jest zależna od celu: bo jeśli jakaś starsza pani nie pragnie wcale swojego wozu przeprowadzić szybko przez zakręt, ale jedzie stale w tempie 25 km na godzinę, nie potrzebuje wcale ani zwolnić, ani schodzić na niższy bieg. Ale nakaz moralny “Nie będziesz twojej matce podrzynał gardła dla zdobycia dziesięciu dolarów na wódkę” nie zależy od żadnego celu. W szczególności nie zależy wcale od tego, czy syn podrzynający gardło swojej matce pójdzie za to czy nie pójdzie do piekła. Nawet gdyby żadnego piekła nie było, nawet gdyby miał pójść do piekła za niepodrzynanie gardła swojej matce, zasada etyczna “Nie będziesz podrzynał gardła twojej matce dla zdobycia 10 dolarów na wódkę” pozostałaby bezwzględnie w mocy. Kto miesza technikę z etyką i uzależnia nakazy etyczne od celu, pada ofiarą zabobonu. Ten zabobon głosił m.in. Lenin, według którego “dobre i moralne jest to, co służy do zburzenia dawnego świata itd” - że więc moralność czynu zależy od celu. Skrajny wyraz temu zabobonowi daje znane powiedzenie “cel uświęca środki”. Otóż prawdą jest, że żaden cel, nawet najwznioślejszy, nie uświęca, nie usprawiedliwia i nie może usprawiedliwiać złych środków.

4. Wypada jeszcze wymienić zabobony dotyczące autorytetu w dziedzinie etyki. Stosunkowo wielu ludzi mniema, że kto posiada wielkie wykształcenie - na przykład profesor uniwersytetu - albo wielki talent - na przykład wybitny artysta malarz - jest tym samym autorytetem w sprawach moralnych. Jest to zabobon: dziedzina wartości moralnych różnie się od dziedziny nauki i od dziedziny sztuki - specjaliści w tych dwóch ostatnich nie są autorytetami w etyce. Bywa nieraz, że człowiek nieuczony stoi moralnie znacznie wyżej od mędrca, a prostak pod względem sztuki wyżej od artysty. Autorytetem w sprawach moralnych jest wyłącznie człowiek wysoko stojący moralnie.

Patrz: artysta, relatywizm, wartość.