RELIGIA. Religii w ogóle, podobnie jak jarzyny, zdefiniować niepodobna. Na ogół nazywa się jednak w Europie religiami tzw. wielkie religie albo “religie książki”, tj. brahmanizm, buddyzm, mozaizm, chrześcijaństwo, islam. O tych i tylko tych religiach jest tutaj mowa. Z religią łączy się wiele zabobonów, których ofiarą padają zarówno ludzie wierzący, jak - i to znacznie częściej - niewierzący. Rzecz ciekawa, że podczas gdy często mówi się o zabobonach religijnych (co w pewnych okolicznościach jest samo zabobonem), rzadko kiedy ludzie zdają sobie sprawę, ile zabobonów szerzy się, gdy mowa o religii. Aby zrozumieć charakter tych zabobonów, wypada przypomnieć przede wszystkim, że religia jest pod kilkoma względami nadzwyczaj złożonym zespołem zjawisk. I tak w każdej religii występują najpierw pewne sposoby zachowania (np. obrzędy), po drugie pewna mowa (mowa religijna, sakralna), po trzecie pewne typowe postawy uczuciowe (“uczucia religijne”), wreszcie zespół pewnych poglądów (credo). Ten ostatni stanowi, jak się zdaje, ośrodek i podstawę całości zjawiska.
Skądinąd można i należy odróżnić w religii 1. pewną postawę wobec świętości (Boga itp.), tj. wobec wartości zwanych numenalnymi; 2. pewną odpowiedź na zagadnienia egzystencjalne (o sens ludzkiego życia, śmierci i cierpienia itd.); 3. pewien kodeks przepisów (przykazań) moralnych; 4. pewien pogląd na świat, tj. zbiór twierdzeń wyjaśniających np. pochodzenie świata itp.
1. Najbardziej rozpowszechnionym zabobonem, jaki tutaj spotykamy - i to zarówno u wierzących jak i (zwłaszcza) u niewierzących - jest pomieszanie religii z magią. Że jest to zabobon powinno być jasne, bo postawa religijna (poczucie zależności od numenu) jest przeciwieństwem postawy magicznej (która chciałaby Bóstwu rozkazywać). Jak to się dzieje, że ludzie nawet wysoko stojący pod względem religijnym popadają czasem w ten zabobon, trudno sobie wytłumaczyć, ale podobne zjawiska obserwujemy (niestety) także u pewnych uczonych. Że to jest jednak zabobon, powinno być jasne.
2. Pokrewny, ale nie całkiem identyczny z pierwszym jest zabobon robiący z religii rodzaj techniki. Tak np. ludzie religijni stosują różne obrzędy, aby uniknąć pioruna. Ich obrzędy odgrywają taką samą rolę jak piorunochrony, są więc rodzajem zabobonnej techniki. Ten pogląd odpowiada co prawda rozpowszechnionej praktyce wielu wierzących, ale jest przecież sfałszowaniem istoty religii, która, jeśli jest autentyczna, polega przede wszystkim na osobistym stosunku zaufania do numenu. Modlitwa autentycznie religijna kończy się zawsze słowami Chrystusa w Ogrójcu: “Ale niech się Twoja wola dzieje, nie moja”.
3. Inne zabobony polegają na sprowadzaniu religii do jednego tylko z jej składników. Bardzo rozpowszechniony jest u przedstawicieli oświecenia (a wskutek tego także u wyznawców marksizmu) zabobon, według którego religia byłaby po prostu zbiorem poglądów, twierdzeń, podczas gdy ona zawiera prócz nich także wiele innych składników. Dochodzi do tego inny jeszcze zabobon, a mianowicie wyobrażenie, że twierdzenia religijne są, podobnie jak twierdzenia nauki, sprawdzalne, że więc religia z nią konkuruje. Naprawdę żadne twierdzenie autentycznej religii nie jest naukowo sprawdzalne, bo chodzi bez wyjątku o sprawy egzystencjalne, moralne albo pozaświatowe. Sprowadzaniem religii do jednego z jej składników jest także emocjonalizm religijny, który twierdzi, że religia jest tylko zespołem uczuć. Jest to zabobon obrażający ludzi religijnych, jako że nie ma religii bez jakiegoś credo, to jest bez twierdzeń, żadna religia więc nie jest tylko zespołem uczuć.
4. Zabobonem jest także mniemanie, którego ofiarą padali często ludzie religijni, że religia i jej przedstawiciele mogą się wypowiadać o faktach należących do dziedziny nauki. Jest to zabobon. Jego odrzuceniu dał piękny wyraz Galileusz, kiedy pisał: “Pismo Święte uczy nas, jak się dostać do nieba, a nie jak niebo się obraca”. Ale zawierając także kodeks moralny, religia z natury rzeczy wypowiada się także o tym, jakim powinno być zachowanie się ludzi, co nie jest zabobonem.
5. Teoria religii głoszona przez zwolenników marksizmu jest zbiorem kilku zabobonów. Zawiera najpierw trzeci wyżej wspomniany zabobon (pojmowanie religii jako zespołu zdań i niczego więcej), a poza tym dwa własne twierdzenia, nie występujące gdzie indziej. 1. Marksiści twierdzą, że przyczyną religii jest strach przed siłami przyrody i społecznymi. Jest to o tyle prawdą, że kiedy trwoga, to do Boga, że jednym z motywów nawrócenia bywa strach. Ale w bardzo wielu innych wypadkach motywy są całkiem inne. Chodzi przede wszystkim o to, że religia daje odpowiedź nie na zagadnienia wewnątrzświatowe, ale egzystencjalne (sens życia, śmierci itd.); poza tym w każdej wyższej religii motywem dominującym nie jest obawa, ale jej przeciwieństwo, zaufanie do Stwórcy itp. 2. Marksiści mniemają dalej, że religia jest “nadbudową społecznego wyzysku”, “opium dla ludu”, tak że z usunięciem tego wyzysku religia powinna zniknąć. I to jest zabobonem. Religia bynajmniej nie znikła w krajach, gdzie według marksistów nie ma wyzysku (np. w Polsce). Sama teoria jest zresztą niezmiernie jednostronną interpretacją potrzeb człowieka i religii, interpretacją wynikającą z ekonomizmu marksistowskiego.
Patrz: egzystencjalne zagadnienia, ekonomizm, marksizm, oświecenie, światopogląd.